Będąc po raz pierwszy na północy Norwegii, na rybach, spytałem mego gospodarza jaki gatunek ryb uważają tutaj za najsmaczniejszy.
Sądziłem że z ust potomka wikingów, padnie nazwa któregoś z ogromnych arktycznych drapieżników - zębacza, czarniaka, molwy czy też halibuta.
Ku memu ogromnemu zaskoczeniu, gospodarz nieco kpiarsko się uśmiechając ( co już samo w sobie, było u Norwega dosyć dziwne), odparł że on i jego żona najbardziej z ryb cenią sobie makrelę.
Nie od razu uwierzyłem, sądziłem że albo ze mnie żartuje, albo nie zrozumiałem go i Norweg mówi o jakimś nie nieznanym mi gatunku ryby.
Widząc moje niedowierzanie i brak zrozumienia gospodarz wyszedł, by po chwili wrócić z atlasem ryb, w którym wskazywał wyraźnie i nieodwołanie na niewielką, niepozorną makrelę.
Stwierdził przy tym autorytatywnie, że makrela cieszy się uznaniem, wsród większości mieszkańców.
Tego dnia na kolacje ( niby przypadkowo) podano pieczone makrele i prawdę mówiąc zrozumiałem wtedy, że mój norweski gospodarz miał rację.
składniki dla czterech osób
pęczek pietruszki
pieprz, sól
2 ząbki czosnku
dodatkowo
folia aluminiowa
ćwiartka cytryny
sposób wykonania
Tuszki makreli myjemy, wycieramy papierowym ręcznikiem, nacieramy solą, oraz pieprzem i odstawiamy na godzinę, w chłodne miejsce.
Makrele układamy na kawałku aluminiowej folii ( dwukrotnie dłuższym niż ryba), obkładamy ją z obu stron pietruszką i zawijamy w folię.
Pieczemy przez 30 minut a następnie rybę wyjmujemy, dzielimy i wykładamy na talerze, podając z ulubionymi dodatkami .
Tak przygotowana ryba, smakuje równie dobrze na gorąco i na zimno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz