Dosłownie kilka dni temu zrobiłem już jedną nalewkę, z tych niepozornych, lecz niezwykle wdzięcznych w nalewkach owoców.
Dziś przeglądając swoje stare zeszyty z przepisami, odnalazłem jeszcze jedną recepturę, na nalewkę z mirabelek, tym razem autorstwa mego dziadka.
Trunek według tej receptury, zrobiłem już raz i pamiętam ze była wyśmienita.
Pora więc wykorzystać dziadkowy przepis po raz wtóry.
składniki
0,5 kg pigwy
1 l spirytusu( dziadek nie uznawał innego alkoholu)
0,5 kg cukru
sposób wykonania
Owoce pigwy kroimy w ćwiartki, wydrążamy z nich gniazda nasienne i mieszamy z mirabelkami.
Całość wsypujemy do słoja, ze szczelnym zamknięciem, zalewamy spirytusem, dosypujemy cukier i stawiamy na parapecie.
Potrząsamy słojem co dwa, trzy dni, do chwili aż cukier całkowicie się nie rozpuści.
Po czterech tygodniach, zlewamy nalewkę do butelek.
Butelki przekładamy w ciemne, chłodne, miejsce i pozwalamy nalewce dojrzewać.
Długość okresu dojrzewania nalewki w butelkach, zależy tylko od naszej cierpliwości.
Nie może jednak, to być okres krótszy niż trzy miesiące (wersja dla najbardziej niecierpliwych).
Osoby bardziej cierpliwe, poczekają z degustacją pół roku.
Zaś prawdziwi koneserzy, przeleją nalewkę do butli i pozwolą by dojrzewała, jeszcze najmarniej rok, zaś idealna będzie po dwóch latach ( tylko kto tyle wytrzyma).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz