środa, 25 listopada 2015

czekoladowe ciasto z gruszkami

                                          ciasto czekoladowe


Ciemne ciasto z wyraźną nutą gorzkiej czekolady, jest wyśmienitym pomysłem na deser.
A wkomponowanie w ciasto owoców gruszek, sprawi że całość nabierze niepowtarzalnego  smaku.

składniki
2 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru
1/2 szklanki naturalnego jogurtu
2 jajka
3-4 dojrzałe gruszki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
100 g gorzkiej czekolady
4 łyżki kakao
1/2 kostki masła

dodatkowo do posypania wierzchu ciasta
cukier puder 


sposób wykonania

Do jednej misy wsypujemy mąkę, cukier, kakao, sodę, proszek do pieczenia, i mieszamy składniki ze sobą.
Do drugiej misy wkładamy masło i przesiekaną nożem tabliczkę czekolady, całość mieszamy dużą łyżką, lub trzepaczką, ustawiając miskę na garnku z gorąca wodą ( w tak zwanej kąpieli wodnej).
Następnie ciągle mieszając do misy z roztopionym masłem i czekoladą dodajemy rozbite jaja, oraz jogurt.
Teraz wlewamy "mokre" składniki do "suchych".
Całość krótko mieszamy i przekładamy do  formy, której dno wykładamy wcześniej pergaminem ( ja do pieczenia użyłem tortownicy o średnicy 21 cm ).

Na wierzchy ciasta układamy połówki owoców gruszek ( skórą do góry), z których wcześniej usuwamy gniazda nasienne.


Ciasto wkładamy do nagrzanego wcześniej, do 180 stopni, piekarnika i pieczemy  przez 35-40 minut.

 Na koniec sprawdzamy drewnianym patyczkiem stopień wypieczenia ciasta w środku ( koniec patyczka musi być suchy).

Wyłączamy piekarnik zostawiając w nim ciasto jeszcze na 5 minut.
Wyjęte ciasto studzimy posypujemy jego wierzch cukrem pudrem i podajemy.



omlet czekoladowy z płatkami i bananem

                               czekoladowy omlet

Jeśli o poranku przyrządzimy śniadanie z jaj, mleka, kakao, oraz banana, to przygotowany posiłek  da nam dosyć energii, abyśmy sprostali trudom nawet najcięższego dnia.

 składniki na jedną porcję

2 jajka
60 ml mleka
1 niewielki banan
1 łyżka miodu ( ja użyłem lipowego)
1 łyżka masła
2 łyżeczki kakao
2 łyżki płatków owsianych



sposób przygotowania


Do miski wsypujemy owsiane płatki, zalewamy je letnim mlekiem i pozostawiamy na dziesięć minut.
Następnie do płatków dodajemy kakao, oraz jajka, mieszając dokładnie całość trzepaczką lub widelcem.  


Na rozgrzaną patelnię kładziemy masło i wrzucamy plastry obranego wcześniej banana ( kilka plastrów zostawiamy do ułożenia na usmażonym omlecie), smażąc go przez trzy minuty i dodając pod koniec smażenia łyżkę miodu.

Na patelnię do przesmażonego banana dodajemy jajeczną masę, całość mieszamy ( najlepiej drewnianą łyżką), smażąc na niewielkim ognia do chwili aż jajka się nie zetną.
Kiedy wierzch omletu się zetnie, przerzucamy go na patelni na drugą stronę, smażąc jeszcze przez chwilę.

Jeżeli się obawiamy, że sztuka z przerzucaniem może nam nie wyjść, to przykrywamy patelnię pokrywką, mocno zmniejszamy moc płomienia i smażymy pod przykryciem przez kilka minut.
Następnie zdejmujemy pokrywkę z patelni i przekładamy omlet na talerz.
Jeszcze tylko składamy go na pół, dekorujemy pozostałymi plastrami banana i podajemy.







wtorek, 24 listopada 2015

zupa groszkowa na wołowym bulionie

                                zupa groszkowa

O tej porze roku w pogodzie panuje pewne poplątanie, po dniach słonecznych, kiedy zdawać by się mogło że natura raczyć nas będzie słoneczną złotą jesienią, niespodzianie następują dni z deszczową słotą, czy nawet ze śniegiem.

Kuchnia ( przynajmniej moja) jest w pewnym stopniu, odzwierciedleniem panującej za oknem pogody i tak w dni słoneczne z lubością przygotowuje lekkie jarzynowe potrawy.
Odwrotnie się dzieje w dni niepogody, kiedy to organizm domaga się posiłku, który dostarczy mu solidnej porcji energii.
Również w tym tygodniu pogoda ma być zmienna.
Tak więc postanowiłem przygotować zupę, na esencjonalnym wołowym bulionie, który da jej solidną, sycącą bazę, oraz na zielonym groszku, nadającym potrawie słonecznej lekkości. 

  składniki na porcję dla sześciu osób


bulion wołowy
0,5 kg goleni wołowej ( lub innej części przerośniętej wołowiny)
1 cebula
3 liście laurowe
6 ziaren ziela angielskiego
1 marchew
1 pietruszka
kawałek korzenia selera 
szczypta lubczyku
sól, pieprz

ponadto do zupy



400 g zielonego groszku ( o tej porze roku mrożonego)
1 marchewka
1 cebula
3 średnie ziemniaki
1 pietruszka (korzeń)
100 ml słodkiej śmietany
1 łyżka masła
1 łyżka domowego maggi
pół pęczka natki pietruszki
sól, pieprz



sposób przygotowania

Wołowinę na bulion myjemy i wkładamy do garnka razem z obranym selerem, cebulą, pietruszką oraz marchewką.
Całość zalewamy zimną wodą ( tak by wszystkie składniki były przykryte), dodajemy liść laurowy, ziele angielskie, lubczyk, pieprz, oraz sól, zagotowujemy i na niewielkim ogniu gotujemy wywar, przez 90 minut ( półtorej godziny to jedynie wartość przybliżona, bulion musimy gotować tak długo, aż mięso wołowe będzie miękkie).


Kiedy bulion będzie gotowy  obieramy marchew, ziemniaki,  oraz pietruszkę.
Obraną pietruszkę i marchew kroimy  w talarki, a ziemniaki w kostkę.

W garnku rozgrzewamy  masło, wrzucamy  na nie drobno pokrojoną cebulę, lekko ją szklimy, a następnie do garnka dodajemy pokrojone warzywa.
Teraz do warzyw dodajemy przecedzony ( najlepiej przez durszlak) wołowy bulion, całość delikatnie solimy, pieprzymy ( pamiętając że bulion był już wcześniej przyprawiony) i gotujemy  przez dalsze 7-10 minut.

Następnie do zupy dodajemy groszek, razem z pokrojonym w kostkę mięsem wołowym, na którym gotowaliśmy bulion. 
Zupę doprawiamy słodką śmietaną i maggi, gotujemy  jeszcze przez minutę, posypujemy drobno posiekaną natkę pietruszki i podajemy.

śledź od "zielonego" do rolmopsa

                                            śledziowe rolmopsy

Już jakiś czas temu zauważyłem, że z bliżej mi nieznanych względów, przy wykonywaniu dań ze śledzi, zwykliśmy naszej kuchni wykorzystywać wcześniej już przygotowane płaty śledziowe.

Tak więc,  można znaleźć wiele przepisów w których mamy użyć śledzi, wcześniej już przerobionych (z zalewy, oleju, czy też solonych).
Śledź świeży, zwany też zielonym ( głownie nazywany jest tak przez Skandynawów), występuje w naszych przepisach z rzadka, by nie powiedzieć że wcale.
Kupujemy więc na potęgę, wcześniej już przygotowane śledziowe tuszki ( mniej lub bardziej przetworzone), nie zastanawiając się zbytnio, jakim zabiegom mogły być one wcześniej poddane.

Czy taka decyzja jest słuszna, w naszych smutnych czasach, gdzie jak słychać, w pogoni za zyskiem, niektórzy producenci posuwają się nawet do fałszowania certyfikatów soli ( a to wcale jeszcze nie jest największy z grzechów przemysłu spożywczego), odpowiedzmy sobie sami.
Przecież przygotowanie śledziowych przekąsek, od samych podstaw, nie będzie wymagało od nas zbyt wiele pracy, czy wysiłku.
Praca ta zresztą zostanie sowicie wynagrodzona, bowiem smak śledziowego rolmopsa, przygotowanego samodzielnie od podstaw, jest po prostu niepowtarzalny.

składniki
1 kg świeżych śledzi
3/4 szklanki soli
1 szklana octu
2 szklanki wody

1 cebula
6-7 niewielkich ogórków konserwowych 
wykałaczki



zalewa do rolmopsa

2 szklanki wody
1 szklanka octu
1/3 szklanki cukru
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka gorczycy
4-6 liści laurowych
4-6 ziaren pieprzu
8-10 ziaren ziela angielskiego
1 cebula


sposób przygotowania

Śledzie myjemy( jeżeli mamy całe śledzie, to je patroszymy i pozbawiamy głów), przekładamy do kamionkowego naczynia ( lub wykonanego ze stali nierdzewnej), zasypujemy solą, dokładnie mieszamy i pozostawiamy w chłodnym miejscu przez dwa dni.

Po dwóch dniach tuszki śledzi wyjmujemy z solanki ( solankę wyrzucamy), dokładnie płuczemy, układamy na powrót w naczyniu, zalewamy szklanką octu i dwiema szklankami zimnej ( przegotowanej ) wody i pozostawiamy w chłodzie na kolejne dwa dni.

Po kolejnych dwóch dniach, do niewielkiego garnka, wrzucamy liście laurowe, cukier, gorczycę, dokładamy ziarna ziela angielskiego, zmiażdżone nożem ziarna pieprzu, oraz łyżeczkę soli.
Całość zalewamy dwiema szklankami wody, oraz szklanką octu, gotujemy przez pięć minut, po czym dokładamy pokrojoną w krążki cebulę gotujemy jeszcze minutę, zestawiamy z palnika i studzimy.


Obieramy drugą cebulę i kroimy ją w cząstki, ogórki kroimy na pół ( większe w ćwiartki).
Śledzie wyjmujemy z octowego roztworu i usuwamy z nich kręgosłupy ( robimy to rękoma, nie używając noża, ponieważ tuszki śledzi leżąc w occie zmiękły na tyle, że powinniśmy zrobić to bez trudu).
Teraz kładziemy śledziowego fileta na desce ( skórą do dołu) i układamy na nim kawałek cebuli, oraz ogórka, całość rolujemy i spinamy wykałaczkami.


Zwinięte rolmopsy wkładamy do słoików, zalewamy przestudzoną marynatą, zamykamy słoje i odstawiamy w chłodne miejsce na tydzień.

Po tygodniu nasze śledzie są gotowe.

poniedziałek, 23 listopada 2015

szybka sałatka z tuńczykiem

sałatka błyskawiczna z tuńczykiem

W zasadzie przygotowanie tej sałatki zabiera tyle  czasu, ile  go potrzebujemy do ugotowania jajek.
Szybki sposób przygotowania i proste składniki, to niewątpliwe atuty tej sałatki, kolejnym jest jej wyborny smak.


składniki dla sześciu osób


puszka tuńczyka w sosie własnym
4 jajka
200 g fasoli konserwowej ( lub ugotowanej)
200 g kukurydzy konserwowej
200 g groszku konserwowego
2 łyżki majonezu
4-6 łyżek jogurtu naturalnego
pół pęczka szczypiorku
sól, pieprz


sposób przygotowania

Jajka gotujemy na twardo.

Na  sicie płuczemy i odcedzamy  konserwowy groszek, kukurydzę i fasolę, a następnie wrzucamy je do miski, dokładamy do nich obrane i pokrojone w kostkę jajka (zostawiając jedno, które pokrojone w cząstki będzie dekorowało każdą porcję).

Do warzyw dodajemy tuńczyka z puszki, jogurt oraz majonez, całość mieszamy przyprawiając solą oraz pieprzem.

Sałatkę podajemy udekorowaną kawałkiem jajka i posypaną posiekanym szczypiorkiem.

mieszany razowiec z ziarnami dyni

                            chleb razowy z ziarnami dyni
Ziarna dyni w razowym chlebie, nie tylko wzbogacą jego smak, sprawią również że nasz bochenek, stanie się źródłem cennych minerałów i witamin.



sposób wypieku jednego bochenka bochenka
zaczyn
1 szklanka mąki żytniej razowej
4 łyżki zakwasu 
1 szklanki letniej wody





wypiek
2 szklanki mąki pszennej razowej
1 szklanka mąki żytniej razowej
70 g  nasion dyni
woda
1/2 łyżeczki soli






sposób wykonania

Do miski  wsypujemy szklankę mąki żytniej, wlewamy szklankę wody oraz dodajemy cztery łyżki  aktywnego zakwasu, całość mieszamy drewnianą łyżką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia  na dwanaście, czternaście godzin.


Do wyrośniętego zaczynu ( wcześniej odbieramy z zaczynu cztery łyżki ciasta i chowamy w chłodne miejsce,będzie to zakwas na kolejny chleb) dodajemy mąkę żytnią razową, mąkę pszenną razową, nasiona dyni, oraz sól. 


Całość mieszamy, dodając tyle wody, aby powstało dość luźne ciasto, które jednak możemy wyrabiać w rękach. 
Ilość wody zależy od mąki i nie sposób podać dokładnych proporcji. Zasadą której należy się trzymać jest uzyskanie konsystencji lekko zwartego ciasta ( które da się formować).
Tak wyrobione ciasto,  formujemy na dwu centymetrowej grubości placek.
Następnie zakładając kawałki ciasta na siebie, formujemy z niego okrągły bochenek.
Chleb układamy na wysypanej mąką blasze, zostawiając go na godzinę, w ciepłym miejscu.
Po godzinie ponownie zagniatamy bochenek ( kawałki ciasta zakładamy na siebie dwu, trzykrotnie)

Wyrównujemy górę bochenka dłonią zwilżoną wodą i wkładamy do foremki wyłożonej pergaminem.
Chleb odstawiamy w  ciepłe miejsce, na 2,5-3 godziny do wyrośnięcia.


Kiedy ciasto wyrośnie nagrzewamy piekarnik do 220 stopni i wkładamy chleb do piekarnika.


W piekarniku nagrzanym do 220 stopni pieczemy bochenek przez 15 minut, następnie zmniejszamy temperaturę do 200 stopni i pieczemy przez dalsze 30-35 minut.
Upieczony chleb pozostawiamy do wystygnięcia ( na kilka godzin), ponieważ  jeszcze gorący, będzie się kruszył przy krojeniu i przywierał do noża.






sobota, 21 listopada 2015

strogonow z piersi kurczaka

                         drobiowy strogonow

Wiem że przepis oryginalny, poleca użyć do tego dania polędwicy wołowej, ale ja dzisiaj wykonam to danie w wersji drobiowej.
Po pierwsze dlatego, że jesienna pogoda zachęca do spożywania treściwych posiłków z pożywnym sosem.
Po wtóre, polędwica wołowa nie należy do mięs najtańszych i według mnie, akurat w tym daniu można ją śmiało zastąpić piersią z kurczaka .
Zamana taka jeszcze podkreśli delikatną naturę tego dania, no i oczywiście będzie nie bez znaczenia dla stanu naszej kieszeni. 



składniki dla sześciu osób

1 kg piersi z kurczaka
0,5 kg pieczarek
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 papryka
1 puszka pomidorów
100 ml słodkiej śmietany
2 kiszone, niewielkie ogórki
2 łyżki masła
2 łyżki oleju
1 łyżki octu jabłkowego
1 łyżki domowego maggi
1 łyżeczka słodkiej papryki
szczypta ostrej papryki
szczypta cukru
sól, pieprz
natka pietruszki


sposób przygotowania


Pierś kurczaka kroimy w dość cienkie podłużne paski, przekładamy je miski, oprószamy  pieprzem, solimy, oraz doprawiamy  łyżką octu jabłkowego i maggi, a następnie odstawiamy w chłodne miejsce na dwie godziny.


Na rozgrzaną  dużą, głęboką patelnię ( z przykrywką) wlewamy  łyżkę oleju, dokładamy łyżkę masła i przesmażamy, aż do zeszklenia pokrojoną w drobną kostkę  cebulę.
Dodajemy do cebuli, posiekany drobno czosnek,  oraz wcześniej umyte i pokrojone w ćwiartki pieczarki.
Całość lekko przyprawiamy solą, oraz pieprzem i smażymy przez 7-10 minut.

 Następnie  grzyby zdejmujemy z patelni  ( odkładając je do miski) i wkładamy na patelnę  łyżkę oleju, łyżkę masła, oraz mięso kurczaka, smażąc je na dość dużym ogniu przez pięć minut.

Teraz możemy do mięsa  dodać pomidory  z puszki, a po chwili pokrojoną w paski paprykę, całość nakrywamy przykrywką i dusimy przez 15 minut.

Następnie do mięsa dodajemy odłożone wcześniej pieczarki,  słodką śmietanę, szczyptę cukru i pokrojone w cienkie plastry kiszone ogórki.

Całość doprawiamy łyżeczką słodkiej papryki, szczyptą ostrej papryki, solą oraz pieprzem ( wcześniej próbując).
Po ponownym zagotowaniu wyłączamy palnik i podajemy  nasze danie posypując je  posiekaną natką pietruszki.

piątek, 20 listopada 2015

jesienna berberysowa nalewka

                                  nalewka z berberysu


Połowa listopada to najwyższy czas, na zbiór owoców berberysu.
Można z berberysu zrobić pyszną, pikantną konfiturę do mięs, lecz ja z reguły wykorzystuję te niewielkie owoce, zgoła w inny sposób.
Wszak dodatków do mięs jest bez liku, przeto apeluję, przeznaczmy te niewielkie, czerwone owoce, do wyższych celów.
Przy okazji kultywując naszą wielowiekową tradycję, w trunku tym bowiem, sama matka natura zamknęła niezwykłą leczniczą moc.



 składniki
1 kg oczyszczonych owoców berberysu
0,5 l spirytusu
200 ml miodu
0,5 l wódki
200 g cukru
1 laska wanilii 



sposób wykonania

Oczyszczony berberys,  wkładamy na cztery dni do zamrażarki, aby pozbyć się goryczy z owoców ( można też zebrać owoce po pierwszych mrozach, ale w tym roku pogoda płata nam figle i temperatura wciąż jest wysoka).

Wyjęte z zamrażarki owoce układamy na blasze ( po rozmrożeniu) i wkładamy je na godzinę do piekarnika nagrzanego do 70 stopni, dzięki temu owoce łatwiej oddadzą swój smak i staną się słodsze.
Następnie drewnianą łyżką lub tłuczkiem rozbijamy nieco owoce ( oczywiście nie robimy z nich miazgi)

Teraz owoce wsypujemy do słoja, ze szczelnym zamknięciem.
Do słoja dodajemy miód, rozciętą laskę wanilii  i całość zalewamy spirytusem.
Słój stawiamy na parapecie w słonecznym miejscu, na cztery tygodnie, co dwa, trzy dni wstrząsając słojem.


Po czterech tygodniach, zlewamy  do butli spirytus z owoców berberysu ( najlepiej przez płótno).
Owoce ponownie zalewamy tym razem wódką i dodajemy cukier, całość  ustawiamy na parapet, na osiem, dziesięć tygodni.

Po dziesięciu tygodniach zlewamy wódkę, mieszamy ją z odlanym wcześniej spirytusem i rozlewamy do butelek

Butelki przekładamy w ciemne, chłodne, miejsce i pozwalamy nalewce dojrzewać.

Długość okresu dojrzewania nalewki w butelkach, zależy tylko od naszej cierpliwości.
Nie może jednak to być okres krótszy, niż trzy, cztery miesiące.

Zadowalające efekty nalewka osiągnie po pół roku dojrzewania, ale jeśli wstrzymamy się z degustacją przez rok, lub dłużej, to otrzymany trunek, będzie miał smak wprost wyborny.





czwartek, 19 listopada 2015

domowa szynka konserwowa bez szynkowara

                                szynka konserwowa

Jest w smaku konserwowych wyrobów to "coś", które sprawia że sięgamy po nie pomimo świadomości o ich, niestety coraz częściej, podejrzanym składzie.
Dziś pragnę przedstawić rozwiązanie, które z jednej strony pozwala zachować niepowtarzalny smak wyrobu, a z drugiej da nam pewność, że wyrób nie tylko będzie smaczny, ale też i zdrowy.
Szynka powstała bez szynkowaru ( tak się składa, że zawsze miałem podejrzliwy stosunek do takich wynalazków i  jakoś nigdy nie znalazły miejsca w mojej kuchni), nie dodałem też do mieszanki peklującej żadnych konserwantów ( za wyjątkiem soli i cukru) tak więc śmiało możemy szynkę podać nawet najmłodszym członkom naszej rodziny.

składniki


szynki wieprzowe ( ilość sztuk zależy tylko od naszego apetytu) każda o wadze około jednego kilograma






mieszanka peklująca 
( ilość podana na jedną kilogramową szynkę)
sól kamienna  20 g
cukier brązowy 5 g
liść laurowy 2 szt
ziele angielskie 3 szt
gorczyca biała szczypta
kolendra 3-5 ziaren
pieprz czarny szczypta
czosnek suszony szczypta

dodatkowo
1 łyżeczka żelatyny
kawałek rękawa foliowego do pieczenia, lub innej foli odpornej na wysoką temperaturę 

sposób wykonania

Szynki myjemy i wkładamy do sporego naczynia ( kamionkowego lub ze stali nierdzewnej).

Do moździerza wkładamy liść laurowy, ziarno ziela angielskiego, gorczycę i kolendrę,  ubijamy tłuczkiem, a następnie wsypujemy sól,cukier, pieprz, oraz czosnek, całość dokładnie mieszamy i wcieramy przyprawy w szynki. 


Naczynie  przykrywamy i odstawiamy w chłodne miejsce na 4-5 dni, pamiętając o tym aby każdego dnia  raz przełożyć mięso.

Piątego dnia wyjmujemy szynki z peklówki,  lekko płuczemy w każdą z nich wcieramy łyżeczkę żelatyny, a następnie wkładamy je w foliowy rękaw do pieczenia, który szczelnie zamykamy ( należy uważać aby folia jak najbardziej przylegała do mięsa).


Tak przygotowane szynki wkładamy do garnka z letnią wodą, uważając by szynki się ze sobą nie stykały.
Mięso parzymy w temperaturze 70-75 stopni przez dwie godziny, następnie wyjmujemy szynki z garnka i studzimy ( najlepiej przez noc w lodówce).


Kolejnego dnia zdejmujemy z szynek foliową osłonę, kroimy w plastry i konsumujemy z ulubionym pieczywem.

chleb francuski na zakwasie

                   chleb francuski


Wypiek, do którego używamy pszennego zakwasu i zwykłej mąki jest niezwykle delikatny i puszysty. 
Sprawdzi się wprost idealnie jako dodatek do konfitury, czy też miodu.


sposób wypieku dwóch bochenków
zaczyn
2 szklanki mąki pszennej razowej
6 łyżek aktywnego zakwasu 
2 szklanki letniej wody





wypiek

6 szklanek mąki pszennej
1 łyżeczka soli
woda







sposób wykonania

Do miski  wsypujemy dwie szklanki mąki pszennej, wlewamy dwie szklanki wody, oraz dodajemy sześc łyżek aktywnego zakwasu, całość mieszamy drewnianą łyżką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia  na dwanaście, czternaście godzin  ( najlepiej na noc).

Na drugi dzień do wyrośniętego zaczynu ( wcześniej odbieramy z zaczynu cztery łyżki ciasta i chowamy w chłodne miejsce,będzie to zakwas na kolejny chleb), dodajemy mąkę pszenną, oraz sól. 


Całość mieszamy, dodając tyle wody, aby powstało dość luźne ciasto, które jednak możemy wyrabiać w rękach. 
Ilość wody zależy od mąki i nie sposób podać dokładnych proporcji. Zasadą której należy się trzymać jest uzyskanie konsystencji lekko zwartego ciasta.
Tak wyrobione ciasto,  formujemy na dwu centymetrowej grubości placek.
Następnie zakładając kawałki ciasta na siebie, formujemy z niego bochenek.
Chleb układamy na wysypanej mąką misie, zostawiając go na godzinę, w ciepłym miejscu.
Po godzinie dzielimy ciasto na dwie części i  zagniatamy z niego podłużne bochenki ( kawałki ciasta zakładamy na siebie dwu, trzykrotnie)

Teraz bochenki możemy włożyć do foremek, wyłożonych pergaminem, wyrównujemy górę bochenka dłonią zwilżoną wodą i odstawiamy  w  ciepłe miejsce, na dwie, trzy godziny do wyrośnięcia (chleb powinien podwoić swoją objętość).


Kiedy ciasto wyrośnie nagrzewamy piekarnik do 240 stopni i wkładamy chleb do piekarnika.


W piekarniku nagrzanym do 240 stopni pieczemy bochenek przez 15 minut, następnie zmniejszamy temperaturę do 200 stopni i pieczemy przez dalsze 30-35 minut.

Upieczony chleb zostawiamy do wystygnięcia, na kilka godzin, ponieważ ciepły bochenek podczas krojenia będzie się kruszył a nóż podczas krojenia, będzie "klei" się do chleba.

środa, 18 listopada 2015

lukrowana jabłkowa strucla

                                           jabłkowa strucla

         

Chyba nie znam osoby, która by nie lubiła drożdżowej strucli.
A jeżeli nadzieniem ciasta, będzie własnoręcznie przyrządzona jabłkowa konfitura, to wypiek ten znajdzie tylu amatorów, że zniknie ze stołu dosłownie w kilka chwil.

składniki na dużą strucle

zaczyn
20 g drożdży
1/2 szklanki mąki 
1/2 szklanki letniej wody
1 łyżka cukru

strucla
3 szklanki mąki 
1/2 szklanki  cukru

3 łyżki masła
2 jajka
1 łyżeczka cynamonu
słoik powideł jabłkowych ( około 350-400 g)

polewa lukrowa

10 łyżek cukru pudru
1 łyżka cukru waniliowego
4 łyżki gorącej wody




sposób wykonania

Do miski wsypujemy  pokruszone drożdże, pół szklanki mąki, zalewamy letnią wodą, dodajemy łyżkę cukru, mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na dwanaście godzin ( najlepiej na noc).

Kolejnego dnia do zaczynu dodajemy  resztę mąki, cukier, masło, oraz jajka. 
Całość mieszamy, na początku nożem, a później wyrabiamy elastyczne ciasto rękami ( jeżeli jest taka potrzeba, dodajemy do ciasta nieco wody lub mąki). 

Następnie ciasto rozwałkowujemy, na centymetrowej grubości podłużny płat.

Na płat ciasta rozkładamy równą warstwę jabłkowych powideł, zostawiając z każdego brzegu ciasta, po pięć centymetrów bez warstwy powideł. 
Teraz jabłkową masę posypujemy cynamonem,  ciasto rolujemy wzdłuż dłuższego boku, nadając mu kształt rolady, przekładamy je na wyłożoną pergaminem blachę i całość wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 185 stopni.
Struclę pieczemy w tej temperaturze  przez 45-50 minut.

W tym czasie do miski wsypujemy cukier puder, cukier waniliowy, dodajemy  gorącą wodę i ucieramy na jednolitą masę.


Wyjmujemy struclę z piekarnika lekko studzimy i polewamy jej wierzch lukrem

Ciasto podajemy po całkowitym wystudzeniu.

domowe wino z jabłek

                                wino z jabłek


Dla niektórych wino to kojarzy się z tanim produktem, który w minionej epoce był  substytutem ( a w pewnych kręgach nadal jest), zastępującym gronowe wina.
Osobiście uważam, że takie podejście jest niezwykle krzywdzące, dla jabłek z których przecież w świecie słynie nasz kraj.
Jeżeli bowiem, do wyrobu naszego wina, użyjemy dobrego rodzaju jabłek, a później, uzbroiwszy się w cierpliwość, pozwolimy odpowiednio długo winu dojrzewać, to uzyskany przez nas trunek, może bez wstydu zająć honorowe miejsce na każdym stole.



składniki na 15 litrów nastawu


10 l moszczu z owoców jabłek
( w zależności od rodzaju jabłek około 13-16 kg)
1,5 litra cukru ( 2,5 kg)
3,5 l wody
pożywka do drożdży
drożdże winiarskie





sposób przygotowania

Przebrane owoce jabłek myjemy (jabłka przeznaczone do nastawu powinny być w połowie z  odmiany kwaśnej, a w połowie z odmiany deserowej), kroimy w ćwiartki, usuwamy z nich gniazda nasienne i odciskamy z nich moszcz ( najlepiej w sokowirówce).

Sok z jabłek zlewamy ( litr soku odlewamy do oddzielnego naczynia), do wymytego i wcześniej wysiarkowanego szklanego balona.
Do moszczu dodajemy przegotowaną i ostudzoną wodę wymieszaną z połową cukru, napełniając balon  najwyżej do 2/3 objętości, ponieważ w początkowej fazie burzliwej fermentacji, wino w balonie może znacznie zwiększyć swoją objętość.

Teraz do odlanego oddzielnie litra moszczu dodajemy pożywkę i drożdże winiarskie ( według instrukcji producenta drożdży, przy czym używamy drożdży i pożywki tego samego producenta).
Zaszczepiony moszcz odstawiamy w ciepłe miejsce  na kilka godzin a następnie dodajemy  zawartość do balonu i całość delikatnie mieszamy.


Balon  odstawiamy w ciepłe miejsce, zamykając go  na pierwsze trzy dni ( okres zafermentowania), jedynie  gazą .
Po trzech dniach wyciągamy gazę i zamykany balon korkiem z rurką fermentacyjną.
Teraz nastąpi okres burzliwej fermentacji, trwający z reguły 2-3 tygodnie.
W tym czasie nastaw zacznie się klarować, a na jego dnie pojawi się osad.
Po pierwszym tygodniu, po raz pierwszy dosładzamy wino.
W tym celu ściągamy z balonu nieco moszczu, mieszamy go z częścią pozostałego cukru ( ilość cukru pozostałą do dodania dzielimy na dwie, trzy części) i całość wlewamy z powrotem do balonu.

Ważnym jest też, aby dosładzać wino stopniowo  dwa, trzy razy i robić to w odstępach, co cztery, pięć dni.
Po okresie burzliwej fermentacji, następuje etap fermentacji cichej.

Aby przebiegła ona prawidłowo należy ( kiedy wino już skończy gwałtownie pracować), zlać za pomocą gumowej rurki, wino do drugiego balonu, uważając przy tym, aby nie zlewać osadu z dna balonu i tym razem wypełnić balon płynem prawie  całkowicie ( aby było w nim jak najmniej powietrza).
Wino zostawimy w balonie jeszcze na okres 6-12 tygodni, a następnie ( tydzień po tym jak skończy pracować) rozlewany je do butelek.
Butle przenosimy w chłodne miejsce i pozwalamy by wino leżakowało, przy czym należy pamiętać że minimalny czas leżakowania to okres dwóch lat.



wtorek, 17 listopada 2015

suszony na piecu boczek

                         boczek suszony


Jest to prosty i szybki sposób, na wykonanie domowej wędliny.
W końcowym efekcie otrzymujemy wyrób, który w smaku nie ustępuje,  nawet najbardziej uznanym produktom typu schinkenspeck.


składniki 


2 kg niezbyt tłustego boczku

na każdy kilogram mięsa
150-200 g cukru
150-200 g soli






zaprawa

sól kamienna 
liść laurowy 
ziele angielskie 
gorczyca biała 
kolendra 
pieprz ziarnisty
czosnek suszony 
majeranek

sposób przygotowania

Boczek myjemy, kroimy na foremne kawałki i wkładamy  do sporej miski.

Do misy wsypujemy cukier i dokładnie z każdej strony, wcieramy go w mięso. 
Miskę  przykrywamy i odstawiamy w chłodne miejsce na 24 godziny.
Następnie wyjmujemy i dokładnie płuczemy mięso pod bieżącą wodą.
Z misy odrzucamy cukier i wsypujemy do niej taką samą ilość soli.
Teraz znów wkładamy boczki do misy, nacieramy je dokładnie solą i odstawimy w chłodne miejsce, na kolejne 24 godziny. 

Następnego dnia wyjmujemy boczki z soli, znów dokładnie płuczemy i pozostawiamy ( najlepiej ułożyć mięso na ruszcie) na dwie, trzy godziny do obeschnięcia.

Do moździerza wkładamy liście laurowe, kolendrę, ziele angielskie, pieprz, gorczycę i  rozbijamy je tłuczkiem, następnie dodajemy resztę przypraw  (  czosnek, majeranek i sól)  i całość mieszamy.
Teraz z każdej strony, nacieramy nasze boczki przyprawami.



Następnie nożem wykonujemy w mięsie nacięcie, przewlekamy przez powstały otwór sznurek,  na którym powiesimy boczek.

Teraz mięso zawieszamy w przewiewnym miejscu w którym panuje temperatura około 22-24 stopni ( ja zostawiam mięso przy domowym piecu)  i zostawiamy je w spokoju na 2-3 dni ( im temperatura wyższa tym mięso szybciej dojrzewa).

Następnie boczki zdejmujemy, kroimy w cienkie plastry i konsumujemy z ulubionym pieczywem.