Kilka dni temu pisałem o tym iż wraz z nastaniem jesiennej aury, przychodzi również czas na domowe wędzonki ( przynajmniej tak dzieje się w moim domu)
Dlatego dziś chcę podzielić się przepisem na pikantną domową kiełbasę, która będzie idealnym dodatkiem do wszelkiego rodzajów węgierskich gulaszy, czy innych potrawek.
O ile oczywiście zdążę ją dodać i kiełbasa wcześniej nie zniknie.
Tak bowiem dziwnie się składa, że tego typu wyroby zjadane są w moim domu dosłownie w mgnieniu oka.
składniki na pięć kilo wyrobu
1 kg żylastej wołowiny ( pręga. goleń)
1 kg wieprzowego podgardla, lub pachwiny
1 kg wieprzowej szynki lub schabu
2 kg wieprzowej łopatki
jelita wieprzowe
sól ( 18 g ma kilogram mięsa)
saletra ( 1,5 g na kilogram mięsa)
cukier brązowy( 2 g na kilogram mięsa)
1 łyżeczka ostrej papryki
1 łyżka słodkiej papryki
1 łyżka suszonego czosnku
szczypta gałki muszkatołowej
szczypta cząbru
( możemy dodać więcej słodkiej papryki, ale wtedy uzyskamy wyrób bardziej podobny do chorizo)
sposób wykonania
Mięso myjemy pod bieżącą wodą, a następnie kroimy w grubą kostkę( kwadraty o 4*4 cm), układamy w misach, przy czym oddzielnie układamy wołowinę, wieprzowinę ze ścięgnami i tłuste okrawki, boczek i ładniejsze części łopatki oraz szynkę ( czy też schab).
Każdy rodzaj mięsa wstępnie przyprawiamy (używając przypraw dosyć oszczędnie) solą, saletrą i cukrem, te ostatnie dodajemy całe (wg wagi poszczególnych rodzajów mięsa). Misy z mięsem przykrywamy i odstawiamy w chłodne miejsce na 24 godziny
Następnego dnia w maszynce do mięsa mielimy kolejno poszczególne rodzaje mięs
-wołowe na sicie 2 mm pasztetowym ( lub dwukrotnie na 4 mm)
-wieprzowe podgardle na sicie 4 mm
-wieprzową łopatkę na sicie 9 mm
-szynkę wieprzową mielimy na szarpaku lub kroimy nożem w kwadraty o doku 1,5 cm
Zmielone mięso wyrabiamy, przez 20 minut dodając do niego wszystkie przyprawy, (pamiętając przy tym, że gotowy wyrób będzie miał o wiele wyraźniejszy smak niż doprawiane mięso) oraz wodę, nadając mięsnej masie nie za "sztywną" konsystencję umożliwiającą nabicie jelit (ja dodałem przy wyrobie 0,5 l wody, ale nie jest to żadna norma).
Teraz rozpalamy wędzarnię.
Przekładamy kiełbasę do wędzarni, przez i pierwsze 40-50 minut osadzamy ją (utrzymujemy temperaturę 30-35 stopni, nie zadymiamy i nie zamykamy wędzarni).
Jest to niezwykle ważny etap, pozwalający ciepłemu powietrzu, na osuszenie kiełbasianych jelit.
Niestety, zwykle pomija się osadzanie, przy wędzeniu i wędliny później są, nie uwędzone a "pomazane" dymem.
Następnie zamykamy wędzarnię podnosimy temperaturę do 45-55 stopni i wędzimy nasze kiełbasy przez dalsze trzy, cztery godziny.
Do wędzenia używamy wyłącznie drewna z drzew liściastych, najlepiej tego pochodzącego z drzew owocowych.
Po czterech godzinach kończymy wędzenie i zastawiamy kiełbasy w spokoju by wystygły.
Następnie kiełbasy zdejmujemy z kijów kroimy w plastry i spożywamy.
Czy tej saletry nie jest za dużo? Może zamiast 1,5 g na kg mięsa, powinno być 0,15 g?
OdpowiedzUsuńŁatwo przeliczyć, że proponowane przez Ciebie 0,15 g to ( w stosunku do masy wyrobu) już tylko promile. A one jak wiadomo ( nie tylko w przypadku kiełbas) niczego nam nie rozwiązują :)))
UsuńTakie własne przetwórstwo mięsne to bardzo pyszna sprawa ;) Aż chciałoby się kosztować :D
OdpowiedzUsuńOooo taka domowa produkcja kiełbasy to świetny pomysł na biznes ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, własnoręcznie wytwarzana kiełbasa to genialny pomysł na biznes. Być może nie należy do najłatwiejszych, ale trzeba warto spróbować. Kto nie ryzykuje ten nie ma ;)
OdpowiedzUsuń